środa, 10 sierpnia 2016

Przyjaźń- czyli jak łamać stereotypy

Z góry przepraszam za wczorajszy brak wpisu (jakby ktoś to w ogóle czytał), ale primo- miałam urodziny, secundo- zależało mi na tym temacie, ale że jest związany bezpośrednio z jedną osobą, chciałam dać jej szansę. Głównym tematem będą dwa wyjątkowo wredne stereotypy, a mianowicie przyjaźń przez internet i ta damsko- męska... Jednocześnie.
Ogólnie to nie powiem, żeby był to dla mnie najprzyjemniejszy temat, ale powiedzmy, że o tym napiszę kiedy indziej.
Tak, miałam if (internet friend) i to był poziom relacji, jakiej nie zdołałam wcześniej zbudować z nikim. Może wydawać się to śmieszne, ale tak faktycznie było. Niestety, nie jestem osobą do tworzenia jakiejkolwiek bliższej znajomości. Bardzo często się kłóciliśmy, bardzo często starałam się odciąć od niego. Dlaczego? Nie wiem.
Wiem za to, że byliśmy na siebie skazani, pokłócić na więcej niż dwa dni zdarzyło się... Raz.
Rozmowy po nocach, w ciągu dnia też po wieeele godzin.
I spotkanie. Widzieliśmy się dwa razy. Spory strach, ale jeszcze większa radość. Widzisz chłopaka pierwszy raz w życiu i czujesz się przy nim tak bezpieczna, jakbyście mieszkali w sąsiedztwie od zawsze.
Żeby nie było. To nie była znajomość miesiąca czy dwóch, ale 3 lat, a tak właściwie to jakiegoś 1,5 roku i po tym czasie nadal miałam wątpliwości co do tego czy mogę nazwać go przyjacielem.
Historia moja jest trochę smutna, bo nie kończy się happy endem. Teraz wiele osób mogłoby powiedzieć, że jeśli przyjaźń umarła, to nie była prawdziwa. Była. Była zdecydowanie i ja wierzę, że to nie skończy się tak łatwo. Nie wiem czy tę przerwę można nazwać odpoczynkiem, czasem na ułożenie sobie wszystkiego, czy końcem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz