Jestem wielką fanką dobrego, czarnego humoru, przez co momentami jestem postrzegana jako osoba, która jest zła, nietolerancyjna i ogólnie pomiot szatana.
Bardzo możliwe, że po pierwszym zdaniu też tak pomyślałeś i ten post jest właśnie dla Ciebie. Przy czym jeśli też jesteś chorym zwyrolem, to też możesz przeczytać i napisać czy zgadzasz się z tym co napisałam.
Zacznę może od tego, że uważam iż do takiego humoru nie każdy się nadaje. Więc jakie są "kryteria"?
Dystans.
Śmiać można się ze wszystkiego, w końcu śmiech to zdrowie, ale póki nie urażamy tym innych osób. Bo co komu szkodzi, że pośmieję się z martwych płodów, skoro znam swoje towarzystwo i wiem, że nikogo tym nie urażę? Co z tego, że czasem rzucę jakimś rasistowskim żartem, skoro tak naprawdę toleruję i szanuję każdego człowieka, a swoje wypaczonym poczuciem humoru nikogo nie krzywdzę.
Inaczej sprawa się ma, jeśli swoimi, w naszym mniemaniu zabawnymi, żartami możemy kogoś urazić. Wtedy trzeba przemyśleć swoje zachowanie. Zapewne zdarzyło Ci się powiedzieć coś głupiego i potem za to przepraszać. Potem starałeś się bardziej zważać na słowa i bardziej trzymałeś język za zębami. Tylko szkoda, że najpierw ktoś musiał ucierpieć.
Drugą stroną medalu jest to, że o ile trzeba mieć dystans do innych i wiedzieć co i kiedy można mówić. to ważny jest dystans do samego siebie, bo nigdy nie wiesz kiedy staniesz się ofiarą takiego żartu. I tak szczerze? Ani mi się waż wtedy obrażać. Oczywiście, są punkty w które nie powinno się celować nawet w żartach, ale odrobina śmiechu z siebie też nie zaszkodzi.
Wszystko jest dla ludzi, ale z umiarem. :)
Don't worry, be happy!
Do przeczytania!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz