Dawno mnie tu nie było. Nowa szkoła... myślałam, że będzie gorzej. Serio!
Miałam o tyle lepiej, że część osób z mojej nowej klasy kojarzyłam (tak tak, wiedziałam, że dana osoba tak się nazywa, nic poza tym) i wiedziałam gdzie iść (prawie).
Tak było na rozpoczęciu roku. W klasie mam, łącznie ze mną, 4 dziewczyny. Ten wynik mnie nie zadowala, wolałabym, żeby była maksymalnie jedna poza mną... ale co tam. Może się przepiszą! Tak tak, możesz mnie teraz zjechać, bo jestem niemiła i pewnie zazdrosna. No niestety, nie mam o co. Jeśli chodzi o wiedzę informatyczną (bo jestem na specjalności technik informatyk) to moje drogie koleżanki nie sięgają mi do pięt, że tak skromnie powiem. Skąd mogę to wiedzieć? Ano stąd, że wszystkie chodziły ze mną do gimnazjum i w momencie kiedy ja tłukłam budowę komputera i programowanie to one bawiły się Excelem.
Czy czuję zagrożenie? Niezbyt. Złapałam kontakt z kilkoma osobami, więc może nie będzie tak źle. Do ekstrawertyczki mi daleko, ale czy mi to w sumie przeszkadza?
A teraz o tym pierwszym dniu "lekcyjnym", a może bardziej powinnam powiedzieć organizacyjnym.
Na szczęście lekcje zaczynaliśmy w tej samej klasie w której byliśmy na rozpoczęciu roku. Byłam pierwsza ze względu na autobus, potem dochodziły kolejne osoby. Jedni bardziej otwarci, dosiadali się na ławce i próbowali rozmawiać, inni trochę mniej, ograniczyli się do przywitania, a jeszcze inni ze strachem unikali wzroku kogokolwiek. Potem zaczęły się schody. BO JAK TU NA MATEMATYKĘ TRAFIĆ! Z pomocą przyszedł nam starszy kolega, który nas zaprowadził. Chcąc nie chcąc było widać, że jesteśmy pierwszą klasą.
Nie chcę mi się wymieniać każdej lekcji, ale jedyne co jeszcze wspomnę to słowa polonisty "macie panowie szczęście, starajcie się zadowalać damy to może wam nie uciekną, a wy drogie panie wykorzystujcie ich jak tylko się da". Coś podobnego powiedział nam wychowawca. Wygryw!
Niedawno wróciłam z spotkania "integracyjnego" bo może przewinęła się przez nie w sumie 1/3 klasy, ale było milutko. Już pamiętam część imion.
Jestem naprawdę pozytywnie nastawiona, pomimo jednej osoby z byłej klasy, to już wiem, że nie zepsuje mi tego co zrobiłam dzisiaj.
Trzeba mieć nadzieję!
A jak tam u Was pierwszy dzień szkoły? Piszcie!
Do przeczytania!