I ja nie mówię, że to złe. Jak wiadomo świat, niestety, oparty jest na znajomościach i czasem po prostu należy ugryźć się w język. Problem zaczyna się wtedy, kiedy całkowicie kreujemy się na nową postać, z nowym charakterem, zachowaniem, a nawet zainteresowaniem. Tak nie da się udawać na dłuższą metę, nasz prawdziwy charakter zacznie z nas wychodzić, może nie przy wszystkich, ale przy co bliższych nam osobach.
I co wtedy? Poczucie zdrady, kłamstwa. I tu pozostaje decyzja- brnąć w to dalej czy odpuścić?
Kiedyś byłam ekspertką w udawaniu, serio. Nikt, kto mnie poznał powierzchownie nie domyślał się mojego charakteru, tego prawdziwego. Zamknięta w sobie introwertyczka, której ilość zaburzeń jest większa niż waga (dobra, przesadzam, ale tylko troszeczkę) z maską bardzo otwartej osoby, wiecznie roześmianej. Królowa manipulacji.
Aż w końcu usłyszałam coś w stylu "lubię Ciebie, nie tę osobę, którą udajesz".
Czy to było dla mnie ważne? Bardzo, bo jeśli ktoś akceptował mnie pomimo wieelu wad, to dlaczego inni mają tego nie robić?
Kłamstwo ma krótkie nogi. Zawsze wyjdzie na jaw, a jedyne czego możesz doświadczyć to zranienie, no chyba, że jesteś interesowną świnią i robisz to dla zysków. Przecież te wszystkie małżeństwa z miłości
No cóż, to tak nie działa. Zarówno m
iłość jak i przyjaźń są zyskiem, ok, ale nie materialnym.
Do przeczytania!
nie warto nikogo udawać, bo jeżeli jesteś sobą nie masz konkurencji :) bycie sobą odróżnia nas od innych :)
OdpowiedzUsuń